Ten
dzień miałam tylko dla siebie. Zero pracy, zero znajomych tylko ja i moje
potrzeby. Tego dnia chciałam się zrelaksować przed telewizorem z tabliczką
czekolady w dłoni. Poszłam do kuchni wzięłam, co potrzebowałam i zasiadłam
przed telewizorem w salonie. Uruchomiłam sprzęt i przeszukiwałam kanały w
nadziei, iż znajdę coś ciekawego. Niestety brak interesujących filmów.
Ostatecznie byłam zmuszona przyznać się przed sobą, że jestem dorosłym
dzieckiem i włączyłam bajki. Siedziałam już tak dobrą godzinę, gdy nagle
usłyszałam pukanie do drzwi. Nikogo przecież nie zapraszałam. Wstałam i
szurając nogami po podłodze podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam
znajomą blond czuprynę.
-Luke, co ty tu robisz?
Chłopak podniósł głowę, ukazując mi szereg
białych zębów i niesamowicie niebieskie tęczówki. Nie potrafiłam nie wpuścić go
do mieszkania. Odsunęłam się tym samym otwierając szerzej drzwi. Byłam w szoku,
że po tak długim czasie pamiętał jeszcze gdzie mieszkam. Gdy już wszedł
zamknęłam drzwi i podążyłam za nim do salonu. Blondyn siedział na kanapie
oglądając kreskówki. Usiadłam koło niego, ja jednak nie oglądałam już
telewizji. Byłam zaintrygowana jego wizytą. Obróciłam się w jego stronę i
czekałam, aż w końcu zwróci na mnie uwagę. Zajęło to trochę czasu, jednak
osiągnęłam zamierzony cel.
-No, co tak patrzysz?- Spytał wciąż nie
odwracając twarzy w moją stronę.
-Czekam aż odpowiesz mi na pytanie. Co tu
robisz?
Ten chłopak miał w sobie coś, co strasznie
mnie interesowało. Ta jego tajemniczość nie była denerwująca, wręcz przeciwnie
pociągała mnie w pewien sposób. Przyciąganie, które czułam do Luke’a nie było
czymś takim, jak zalążek uczucia między kobieta a mężczyzną, to uczucie było
bliskie ciekawości, tylko głębsze. Nie mogę powiedzieć, że Luke nie był
przystojny, owszem był, jednakże nie pociągał mnie w żaden sposób.
-Postanowiłem odnowić stare
znajomości.-Powiedział, wciąż nie odwracając twarzy w moją stronę, jednak była
tak skierowana, iż mogłam ujrzeć malujący się na jego twarzy uśmiech.
-Tak bez powodu?
Byłam tak cholernie ciekawa, że nie
potrafiłam sobie odpuścić. Musiałam wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi.
-Tak. Przyjechałem tak bez powodu.
Przeszkadza ci to? Mogę sobie iść jak chcesz.
-Nie, nie chcę.- Po chwili namysłu dodałam.-
Tylko bardzo zdziwił mnie twój przyjazd.
Chłopak odwrócił się w moją stronę, jednak
nie ośmielił się spojrzeć w moje oczy.
-Posłuchaj. Pamiętasz, co powiedziałaś przed
tym, jak wysiadłaś z mojego samochodu tam tej nocy?- Pokiwałam przecząco głową.
Nie pamiętałam. Minęło już prawie dziewięć miesięcy. Jedyne, co z tamtej nocy
zostało w mojej głowie to ten mężczyzna goniący mnie przez las, zaś tylko
pamiętam, jak wpadłam na Luke’a. Nic poza tym nie zostało w mojej pamięci.
Starałam się zapomnieć i szło mi to jak na razie dobrze, że też musiał
odwoływać się do tej nocy.- Powiedziałaś wtedy, że jesteś mi winna przysługę
czy coś w tym rodzaju. Teraz chcę, abyś mi się odpłaciła za uratowanie ci
tyłka.
-W jaki sposób?- Zapytałam ciekawa i
jednocześnie przestraszona. Chłopak się zaśmiał. Spojrzał w moje oczy i
powiedział.
-Dotrzymaj mi towarzystwa.
~*~
Nadszedł wieczór, a Luke wciąż siedział na
mojej kanapie oglądając telewizję. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć, że
chciałabym, aby już sobie poszedł. Stałam w kuchni bezradnie oparta o blat i
przyglądałam się blondynowi. Było mi strasznie ciężko, ponieważ z natury jestem
osobą gościnną, a teraz przyszło mi wyprosić mojego, co prawda nieproszonego,
gościa. Wiedziałam, że muszę to zrobić. Pewnym krokiem podeszłam do kanapy i
zajęłam miejsce koło Luke’a. Otwierałam już usta, aby coś powiedzieć, jednak
poczułam wielką kulę tkwiącą w moim gardle. Próbowałam ją przezwyciężyć.
Dłuższy czas męczyłam się sama ze sobą.
-Słuchaj, no bo robi się już późno…
-O! Dobrze, że poruszasz ten temat. Mam
sprawę. Mógłbym się u ciebie zatrzymać na jakiś czas? No wiesz od pewnego czasu nie mam gdzie
mieszkać i pomyślałem, że mógłbym się zatrzymać u ciebie.
Zatkało mnie. Więc to był prawdziwy powód
tej wizyty. Nie umiałam go wyrzucić z domu, aby spał niewiadomo gdzie, ale też
nie mogłam się zgodzić, w końcu go nie znałam. Moje dobre serce jednak wygrało.
-Ok. Możesz zostać, ale śpisz na kanapie.
Na
twarzy Luke’a zagościł słodki uśmiech. Wiedziałam, że mogę tego żałować, ale
gdy patrzyłam na tego słodziaka, wiedziałam, że nie mogłam zadecydować inaczej.
Wstałam z kanapy, aby przynieść chłopakowi pościel. Otworzyłam wielką szafę w
moim pokoju, w której miałam między innymi pościel, ręczniki i inne tego typu
rzeczy. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i zamknęłam szafę. Oparłam się o nią
plecami. W tej chwili dopadły mnie wątpliwości. Czy dobrze robiłam pozwalając
zostać mu w moim mieszkaniu? Nie znałam go, jednak byłam mu coś dłużna, w końcu
uratował mi życie. Odpędziłam te myśli od siebie i ruszyłam do salonu. Blondyn aktualnie
rozglądał się po pomieszczeniu, jednak, gdy mnie zauważył porzucił czynność
podbiegając do mnie i biorąc ode mnie pościel. Uśmiechnęłam się do niego, lecz
on tego nie zauważył. Położył posłanie na kanapie i zaczął nieumiejętnie
ścielić. Gdy to zauważyłam wybuchłam śmiechem. Chłopak spojrzał na mnie
zdezorientowany. Podeszłam do niego i pokazałam mu, jak to się robi.
-Dzięki, ale poradziłbym sobie sam.
Spojrzałam na niego zdziwiona jego słowami,
po czym odparłam:
-Właśnie widziałam, jak byś sobie poradził.
Idziesz się myć pierwszy?- Chłopak skinął twierdząco głową.- To zaczekaj
przyniosę ci ręcznik.
Odwróciłam się i ruszyłam powrotem do mojego
pokoju. Ponownie otworzyłam szafę, która jak zawsze przytłaczała mnie swoją
wielkością. Wyciągnęłam biały ręcznik dla chłopaka i wróciłam do salonu.
Rzuciłam mu ręcznik.
-Łazienka jest tam.- Powiedziałam wskazując
na drzwi znajdujące się niedaleko drzwi do mojej sypialni. Chłopak skinął
posłusznie głową i ruszył w stronę wskazanych przeze mnie drzwi. Gdy
przechodził obok mnie zatrzymałam go kładąc mu rękę na ramieniu. Blondyn
przeniósł na nie swój wzrok.-Potrzebujesz jeszcze czegoś?
Chłopak namyślił się, po czym odpowiedział.
-Przydałoby się coś zjeść. Jestem strasznie
głodny.
Spojrzał na mnie błagalnym spojrzeniem.
Przytaknęłam jednocześnie zdejmując rękę z jego ramienia. Ruszyłam do kuchni
przygotować mu kanapki.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam potrzebne
składniki. Położyłam wszystko na blacie i westchnęłam. Miałam teraz na
utrzymaniu nieznajomego mi chłopaka, który od pewnego czasu nie ma się gdzie
podziać.
-Od pewnego czasu…- wyszeptałam.
Zastanowiło mnie to. Skoro nie miał od
dłuższego bądź krótszego czasu gdzie mieszkać, a do mnie przyszedł dopiero
dzisiaj. W takim razie gdzie on mieszkał wcześniej? Wyobraziłam sobie Luke’a
śpiącego w parku na ławce lub w jakimś ciemnym zaułku. Łzy momentalnie
napłynęły mi do oczu. Otarłam je szybko ręką i wróciłam do rzeczywistości.
Blondyn był teraz w moim mieszkaniu, mył się. On mył się w moim mieszkaniu, w
mojej łazience. Był nagi. Moje myśli od razu podążyły w nie właściwym kierunku
wyobrażając sobie Luke’a bez ubrań. Na mojej twarzy zagościł rumieniec.
Opuściłam włosy tak, aby zasłaniały moją twarz w razie gdyby chłopak pojawił
się powrotem w moim otoczeniu. Próbowałam odpędzić brudne myśli i zająć się
szykowaniem kanapek. Nie było to łatwe.
Zakończyłam robienie późnej kolacji dla
chłopaka i zaniosłam do salonu, kładąc na stół. W tym samym czasie blondyn
wyszedł z łazienki w samym ręczniku trzymając w ręce ciuchy, które wcześniej
miał na sobie. Zmusiłam się do odwrócenia wzroku. Chłopak widząc moje speszenie
zaśmiał się pod nosem, po czym usiadł obok mnie tak, że nasze kolana się
stykały, a ramiona ocierały o siebie.
-Ja, gdybym był dziewczyną i miał takiego
chłopaka w domu, jak ja, to z pewnością bym go wykorzystał.
-Dzięki bogu, że nie jesteś dziewczyną, bo z
pewnością współczułabym facetom.
Chłopak zaśmiał się na moją odpowiedź.
Jeszcze przez chwilę na mnie patrzył. Nagle jego ręka zaczęła unosić się do
mojej twarzy. Założył mi włosy za ucho. Dziękowałam w duchu, że już się nie
rumienię.
-Jesteś naprawdę piękna. Zastanawia mnie
tylko jedno… dlaczego ukrywasz tak piękną twarz za kurtyną włosów?
Spojrzałam na niego. Przygryzał wargę.
Przeszył mnie dziwny dreszcz. Czy naprawdę sprowadziłam na siebie
niebezpieczeństwo?
-Nie jest piękna.
-Oj owszem jest.
Westchnęłam. Wiedziałam, że ta kłótnia nie
będzie miała końca. Postanowiłam się, więc wycofać.
-Tu masz jedzenie. Jedz, a ja pójdę się
umyć.
Na twarzy blondyna zagościł łobuzerski
uśmiech. Wywróciłam tylko oczami i ruszyłam w stronę łazienki.
------------------------------------------------
Rozdział 1!!!!!
Łuuuuhu Mam nadzieję, że odniesie sukces te ff :)
Zapraszam również na ff o Louisie: They're my reason to be
Oraz na Ducha hyhy
Jest świetny!! masz talent !! Czekan na kolejny rozdział <33
OdpowiedzUsuńWow, czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń